środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 1 " W nim widziałam siebie "



- Alex wstawaj! Spóźnisz się zaraz do szkoły. – Usłyszałam krzyk mojej mamy.  Otworzyłam leniwie oczy i już miałam wstawiać z łóżka, kiedy poczułam czyjąś dłoń, która oplata mnie w tali.
Spojrzałam i ujrzałam mojego braciszka Jai’a.
Chciałam go jakoś odepchnąć od siebie, ale chłopak jeszcze mocnej się do mnie przytulił i marudził coś niezrozumiale pod nosem.
- Potrzebuje pomocy! – Krzyknęłam na cały dom uwieziona w ramionach mojego brata.  Jak on się w ogóle tutaj znalazł? Już wiele razy przychodził do mojego pokoju i prosiłby spać ze mną. Powód: Ciemność. Jak chłopak, który ma 18 lat boi się ciemności?! Z kim ja mieszkam tak w ogóle?
- No, co tam siostra? – Na ratunek przyszedł Luke.  Gdy tylko zobaczył, w jakiej sytuacji się znajduje zaśmiał się wniebogłosy.
- Luke nie śmiej się tylko mi pomóż. Spóźnię się zaraz do szkoły! – Krzyknęłam a ręka Jai’a zaplotła się jeszcze bardziej na mojej tali.
- Wiesz gdybym nie był waszym bratem pomyślałbym, że Jai coś ten teges do ciebie. Codziennie rano znajduje go w twoim łóżku. Jak on to robi? – Spytał dalej stojąc nad naszą dwójką.
- A skąd ja mam to do cholery wiedzieć? Ty jesteś jego bratem bliźniakiem. Powinieneś wiedzieć takie rzeczy.  – Podniosłam głos i wymachując rękoma przez przypadek uderzyłam Jai’a w twarz.
- Co jest? – Spytał zdezorientowany Jai uwalniając mnie i podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Spałeś ze swoją własną siostrą … - Powiedział Luke z kamiennym wyrazem twarzy. Jai spojrzał najpierw na mnie a potem na Luke’a.
- Ej, ej serio? Boże Alex, co ja zrobiłem!!! To wszystko przez palenie przed snem.. – Jai zaczął gwałtowanie chodzić po pokoju i gadał coś sam do siebie.
- Jai nic nie zaszło.. Boże ty serio myślałeś … Po pierwsze to jesteś moimi bratem a po drugie to.. Łee – Powiedziałam i wzięłam cichy w ręce, po czym zamknęłam się w łazience.  Gdy brałam prysznic słyszałam jakieś krzyki dobiegające z mojego pokoju. Pewnie tych dwóch debili coś odwala.
Gdy wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, związałam je w luźnego kucyka i zrobiłam sobie makijaż. Na koniec ubrałam się w wytarte już jeansy. Do tego założyłam białą koszulkę z wielkim czarnym nadrukiem. Spojrzałam w lustro i brakowała mi jakiś dodatków. Wyciągnęłam z szafki moje stare bransoletki i naszyjnik.  Założyłam je i obejrzałam się w lustrze.
-Jest dobrze!- Powiedziałam sama do siebie i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do kuchni po drodze zbierając swoją torbę z książkami. Szukałam też telefonu, ale nie mogłam go znaleźć. Pewnie jest gdzieś na dole. Zmierzając do kuchni już wyraźnie słyszałam głosy moich braci. Wyraźnie o czymś mocno dyskutowali.  Gdy przekroczyłam próg kuchni zobaczyłam, że Beau trzyma mój telefon i czyta cos za wzięcie.
- … Twoje oczy są takie piękne … Miłość do ciebie jest jak rzeka…przepraszam kochanie za dzisiaj nie chcę naciskać … - Beau czytał smsy na głos imitując głos mojego chłopaka.
-Co tu kurwa się wyrabia… -Wbiłam do kuchni jak poparzona i zaczęłam biec za moim bratem.  Ten zaczął jeszcze głośniej wykrzywiać treści smsów. Jai i Luke stali i w najlepsze nagrywali nas.
- Kurde Beau oddaj mi ten telefon …! – Krzyknęłam dalej biegając za chłopakiem.
- … Kocham Cię … Omg lubię twoje usta… Jesteś taka piękna, gdy jesteś na… - Beau się zatrzymał, przez co ja wpadłam na jego plecy.
- Że co do kurwy… Ten popieprzony Evans nie będzie takich rzeczy pisał do mojej siostry! – Beau wkurzył się na całego.
- Oddaj mi ten telefon … mój chłopak może pisać do mnie, co chce! – Krzyknęłam, wreszcie wyrywając mu mój telefon. Szybkim ruchem schowałam go do kieszeni i usiadłam przy stole gdzie czekało już na mnie śniadanie.  Nie zwracając uwagi na głupie pytania moich braci zaczęłam jeść.
Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko zeskoczyłam z krzesełka i biegiem rzuciłam się do drzwi, lecz zostałam zatrzymana przez braci. Szybko wyprzedzili mnie na korytarzu i to oni otworzyli niestety drzwi.  Za drzwiami stał mój chłopak Conor.
- Cześć przyszedłem po Alex! – Usłyszałam głos mojego chłopka. Conor chciał wejść do domu, lecz Beau za torował mu drogę.
- Stary, o co chodzi? – Spytał zdezorientowany Conor. Beau miał już coś odpowiadać, ale teraz ja wkroczyłam do akcji. Wzięłam swoją torbę i po pretekstem spóźnienia się do szkoły wyszłam na zewnątrz. Złapałam Conora za rękę i ruszyłam przez siebie. 
- O co im chodziło? – Spytał Conor, gdy znikliśmy z pola widzenia moich braci.
- Najpierw może byś się przywitał? – Spytałam zatrzymując się na środku chodnika. Conor pochylił się nade mną i z uśmiechem na twarzy złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
- No tak już lepiej! … A wracając do moich braci. Beau ukradł mi telefon dzisiaj rano i przeczytał parę sms-ów. – Odpowiedziałam chłopakowi idąc przed siebie. Conor tylko w odpowiedzi głośno westchnął. Pewnie myślał, że dowiedzieli się czegoś gorszego. Na przykład tego, że piątek nie nocowałam u Kate tylko u Conora.  Nim się obejrzałam wchodziliśmy już do szkoły.  Pożegnałam się z Conorem krótkim buziakiem jak to zawsze bywało i ruszyłam do swojej szafki.  Po ciężkich zmaganiach z moją szafką wreszcie wyciągnęłam książki do odpowiedniego przedmiotu, wrzuciłam także do niej moją torbę i po zamknięciu niej ruszyłam na pierwszą lekcję a mianowicie Biologię.
Weszłam do sali a tam już z daleka ujrzałam roześmiane buźki moich przyjaciółek.
- Cześć dziewczyny. – Pomachałam im podchodząc do ławki. Każda z nas siedziała oddzielnie przez naszą jedną charakterystyczną wadę: Gadatliwość.  Ja siedziałam po między nimi. Za mną siedziała Kate z jakąś dziewczyną, której nawet nie znam imienia.  Przede mną siedziała Raven, która dzieliła ławkę z chłopakiem. Przystojnym chłopakiem o imieniu Tom.  Gdybym nie była zajęta pewnie już dawno zaczęłabym z nim flirtować.  Ja, jako dziewczyna znanego na całą szkołę Conora Evansa siedziałam sama. Odkąd dwa lata temu zaczęliśmy ze sobą chodzić mam wrażenie, że ludzie się mnie boją. Conor powiedział mi ostatnio, że po prostu mają do mnie szacunek, a to Jego się boją. Mój chłopak jest w szkolnej elicie drużyny piłkarskiej. My we trzy także do niej należymy. Raven, jako siostra Conora, ja, jako jego dziewczyna a Kate to jest Kate. Należy tam, bo na pewnie spała już z większością całej tej elity. Po chwili do Sali wszedł Pan McCras. Stary, zboczony nauczyciel Biologii. Spoglądałam za okno. Przez nie miałam znakomity widok na boisko szkole gdzie akurat Conor miał trening.  W przyszłą Niedzielę nasza szkolna drużyna ma jakiś ważny mecz. Przez te treningi Conor ma mniej czasu dla mnie. Gdy ostatnio się mu o to żaliłam stało się tak, że nocowałam u niego.
Niespodziewanie Raven rzuciła mi karteczkę zwiniętą dość obszernie tym samym wyrwała mnie z moich myśli. Wzięłam ją w dłoń i po cichu pod stolikiem otworzyłam ją.


Jak tam po piątkowej nocy?
Mój brat przez ciebie chodzi jak naćpany.
Nawet moja mama się zorientowała, co się stało, gdy znalazła twój stanik…
Spokojnie wcisnęłam jej kit, że to mój, ale i tak chyba tego nie łyknęła.
A słyszałaś, że podobno ma do nas dojść jakiś nowy?!

Spojrzałam na Raven a ta tylko uśmiechnęła się do mnie. Szybko odpisałam dziewczynie.


Dobrze…
Dziękuje, że mnie ratujesz, ale i tak chyba długo mnie nie zobaczycie u siebie w domu.
 Jaki nowy? Nic nie słyszałam….

Gdy skończyłam pisać z powrotem zwinęłam kartkę w kulkę i już miałam rzucać, ale na moje nieszczęście Pan McCras podniósł wzrok z nad dziennika na mnie.
- Panno Brooks czy chce pani coś powiedzieć? – Spytał i wstał ze swojego krzesełka za biurkiem.
- Nie Panie McCras!- Odpowiedziałam mu dość sarkastycznie. Uśmiechnęłam się jeszcze sztucznie do tego idioty w przykrótkiej marynarce.  Raven przede mną zaczęła cicho chichotać, przez co ja tak samo głupio zachichotałam.
- A Panna Evans chcę coś dodać? – Spytał tym razem już dość wkurzony.  Raven tylko pokiwała przecząco głową i schowała twarz w dłonie.
- Myślicie, że jeżeli jesteście jakoś tam powiązane z wielkim Evansem to możecie wszystko? Może inni się was boją, ale ja nie. – Odpowiedział i z powrotem usiadł przy swoim dzienniku.
- A powinien się Pan Bać! – Powiedziałam krzyżując ręce na piersi.  Nauczyciel podniósł wzrok na mnie. Niedowierzał w to, co powiedziałam.
- Ten Evans nieźle na ciebie działa Brooks.. Gdyby nie to, że was lubię i szanuje to już dawno maszerowałybyście obydwie do gabinetu! – Postraszył nas McCras. Nagle drzwi od Sali otworzyły się a do sali wszedł dyrektor z jakiś chłopakiem. Chłopak miał na sobie nisko opuszczone spodnie, buty supra koloru niebieskiego i białą koszulkę z jakimś nadrukiem. Ręce miał niedbale wciśnięte w kieszenie spodni. Wyglądał zwyczajnie a za razem miał coś w sobie tajemniczego.
- Przystojny! – Pisnęła mi do ucha Kate. Zaśmiałam się tylko na jej reakcję i dalej wpatrywałam się w chłopka. Dyrektor zaczął coś intensywnie tłumaczyć naszemu znakomitemu nauczycielowi.
Po chwili chłopak spojrzał w moją stronę i nasze oczy się spotkały. Nie winie się do niego uśmiechałam, co on odwzajemnił.
- Dobra słuchajcie. To jest Justin! Jest nowy i mam nadzieje, że przyjmiecie go ciepło.  – Powiedział dyrektor i po klepał chłopka po plecach. Justin cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, co nie uszło Raven.
- Alex! – Walnęła mnie w ramie, przez co ja wróciłam do żywych.
- Co? – Spytałam pocierając obolałe miejsce. Jak na dziewczynę Raven miała strasznie dużo siły? ·- Masz chłopka do jasnej cholery!- Powiedziała tym razem szeptem. Spojrzałam na nią unosząc brwi do góry i zaśmiałam się ironicznie.
- Przecież wiem.. Coś ty nie zdradziłabym Conora… - Odpowiedziałam jej szeptem.
Dyrektor zaczął znowu coś namiętnie tłumaczyć Panu McCrasowi a Justin stał tam na środku i dalej wlepił swój wzrok we mnie. Klasa tak samo to zauważyła i teraz trzydzieści ileś par oczu wpatrywało się we mnie. Nie powiem to na dłużą metę mogło się wydawać irytujące i straszne, ale teraz byłam tak jakby w centrum zainteresowania.
- Justin siadaj koło Pani Brooks, a ja wracam do swoich spraw! – Powiedział Dyrektor i wskazał dłonią na miejsce obok mnie.  Gdy usłyszałam swoje nazwisko ucieszyłam się, że będzie siedział ze mną taki przystojniak. Po chwili jednak zorientowałam się, że gdy Conor się dowie to już po Justinie.
- Cześć jestem Justin Bieber… - Podał mi rękę siadając obok.
- Alex Brooks … - Odwzajemniłam jego uścisk i uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.

Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Raven cały czas była odwrócona w naszą stronę i spoglądała to na mnie to na Justina.  Kate za to dawała mi dość niedyskretnie znaki kopiąc mnie w plecy.
Gdy zadzwonił dzwonek odetchnęłam z ulgą. Wzięłam moje książki i skierowałam się do szafki. Niestety, gdy tylko wyszłam z klasy zostałam zatrzymana przez Justina.
 - Alex może mogłabyś mnie oprowadzić po szkole? – Spytał. Dziewczyny przeszły koło mnie. Raven dała mi piorunujące spojrzenie, ale za to Kate tylko podniosła kciuki w górę i zachichotała.
- Dobra oprowadzę cię na długiej przerwie! – Powiedziałam i ruszyłam do swojej szafki. 

Właśnie kończyła się czwarta lekcja, na, której także siedziałam z Justinem. Czy ten chłopak się na mnie uparł. Na początku było to fajnie. Wiecie nowy i w ogóle cała szkoła nagle zwraca na ciebie uwagę. Teraz jednak staje się to irytujące. Mam nadzieje, że oprowadzę go po szkole i da mi spokój. Inaczej trzeba będzie użyć mojego Evansa.  Gdy zadzwonił dzwonek skierowałam się do swojej szafki. Odłożyłam do niej książki i zamykając szafkę ujrzałam Justina stojącego obok mnie.
- To, co oprowadzisz mnie? – Spytał.
- Jasne! Poczekaj powiem tylko przyjaciółce. – Odpowiedziałam i zauważyłam Kate idącą wraca z Raven w moją stronę.
- Dziewczyny muszę oprowadzić Justina… Raven powiedz Conorowi, że zadzwonię do niego.. – Poinformowałam dziewczyny. Raven oczywiście dała mi znaczące spojrzenie bym, nic nie odwaliła.
- Widzimy się potem – Powiedziałam i ruszyliśmy wraz z Justinem w przeciwną stronę.  
Naszym pierwszym celem były łazienki. Jak to Justin powiedział „ musi się odlać”. Potem pokazałam mu sale gdzie często mamy lekcje. Pokazałam także, gdzie często przesiaduje. Czyli gabinet dyrektora. Potem zeszliśmy na dół. Justin chciał zobaczyć stołówkę, ale go od tego pomysłu odwlekłam.  Nawet sobie nie wyobrażam reakcji mojego chłopka gdyby mnie zobaczył, że wchodzę z „ nowym” na stołówkę.  Zwiedziliśmy całą szkołę, więc teraz wyszliśmy przed nią. Pokazałam mu gdzie można posiedzieć spokojnie.  Pokazałam także gdzie można spokojnie, bez konsekwencji zapalić.
Przez tę całą drogę nawet polubiłam tego całego Justina. Opowiedział mu też trochę o sobie. Dowiedziałam się, że przeniósł się tutaj, bo jego ojciec dostał pracę.  Wypytywałam go też o inne nieistotne rzeczy. Znaleźliśmy wspólny język.W nim widziałam siebie. Polubiłam go. 



Jest i pierwszy rozdział. Możliwe, że coś jeszcze tutaj dzisiaj dodam.
Zapraszam na moje inne blogi :
W następnej części.
Alex spotka się po szkole z Conorem. Ten pyta się czemu nie przyszła na stołówkę.
Następnego dnia Pan McCras daje zadanie zrobienia projektu. Alex jest w parze z Justinem.
Justin odwiedza Alex w jej domu. Ta nie ma nic przeciwko.  Luke, Jai i Beau zaprzyjaźniają się z Justinem.
Jeżeli czytacie to komentujcie!  
 Wow w piątek Believe <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz