poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 5 " Raven mi dzisiaj powiedziała byś uważała...."

Perspektywa Justin.

Pojechaliśmy z Jacobem do mojego mieszkania. Okazało się, że jeden dysk z komputera jest nienaruszony, więc można będzie go podłączyć do komputera. Gdy jechaliśmy di mojego mieszkania próbowałem zadzwonić do Alex, lecz nie odbierała. Napisałem jej sms ‘a że będę w u siebie i że jeżeli chce to może do mnie potem wpaść. Kurde, kto by pomyślał, że Justin w końcu znajdzie dziewczynę, o której będzie myślał 24 godziny na dobę. Trochę to dziwne, ale sądzę, że szybko się przyzwyczaję do tego. – Stary jestem pod wrażeniem. Strasznie tutaj czysto! – Zaśmiał się Jacob, kiedy weszliśmy na korytarz mojego mieszkania.

 – Nie przyzwyczajaj się! – Odpowiedziałem mu i ruszyłem do swojej sypialni, w której miałem swojego laptopa. Kiedy wróciłem razem z moim sprzętem w ręce, Jacob już rozgościł się w salonie. Podałem mu laptop i skierowałem się do kuchni. – Chcesz coś do picia? – Spytałem krzycząc do chłopaka. – Jasne … - Odpowiedział a ja zabrałem się za szykowanie nam napoi. Jako, że dzisiaj już nigdzie się nie wybieram a po Jacoba znając życie przyjedzie sam Sanches albo, których z jego goryli, postanowiłem napić się czegoś mocniejszego! Wyciągnąłem butelkę jakieś dobrej wódki i biorąc jeszcze dwa kieliszki skierowałem się z powrotem do salonu. Usiadałem sobie obok chłopka ustawiając wszystko uważnie na stoliku przed mną. Jacob właśnie sprawdzał dysk a słysząc jego przekleństwa mogłem stwierdzić, że jednak nic na nim nie ma. – Mamy tutaj jedna setną wszystkich informacji. Kurwaa szczęścia to my nie mamy! – Jacob najwyraźniej się nieźle wkurzył, bo jego twarz przybrała czerwonego koloru. – Stary spokojnie! Znajdę ją i zabiję nawet bez tych waszych informacji. A teraz zrelaksuj się i napij się ze mną! – Wręczyłem mu kieliszek wypełniony alkoholem i po chwili opróżniliśmy jednoczenie po jednym.  – Wiesz Justin tak sobie myślę… a co jeżeli ta jego córka to jakaś niezła laska… Zabijesz ją tak po prostu? -  Zaśmiałem się pod nosem i znowu napełniłem nasze kieliszki.  – Ja już znalazłem swoją przepiękną laskę, więc inne nie robią na mnie żadnego wrażenie. Teraz mogę każdą wyeliminować.. – Powiedziałem i znowu opróżniliśmy nasze kieliszki. – Musze ją w końcu poznać! Jesteście już razem? – Spytał chłopak i tym razem on rozlał wódkę po kieliszkach. – Taaa ! Od wczoraj… - Rozmarzyłem się na samo wspomnienie naszej wspólnej nocy. – Widząc twoje rozmarzone oczka to musiała wczoraj dać ci dupy! – Jacob trafił w dziesiątkę a ja zaczerwieniłem się jak głupi. Ja się czerwienie?! Co się ze mną dzieje?! Szybko przechyliłem kolejny kieliszek i zgoniłem zaczerwienione policzki na ilość wypitego alkoholu.

Siedzieliśmy już dobre dwie godziny. Butelkę wódki już prawie opróżniliśmy. Włączyłem w między czasie telewizor akurat trafiłem na jakiś hokej. Śmialiśmy się w najlepsze, kiedy mój telefon zaczął dzwonić.  Wyciągnąłem go z kieszeni moich spodni i ujrzałem na wyświetlaczu imię: Alex. – Jacob teraz cicho. Alex dzwoni! -  Uciszyłem przyjaciela i odebrałem połączenie.
J: Cześć skaaarbie.
A: Justin? Heej. Chcę ci tylko powiedzieć i ostrzec cię, że Beau, Jai i Luke strasznie się za tobą stęsknili i właśnie jedziemy do ciebie.
J: A ty się nie stęskniłaś?
A: No ja przede wszystkim! Czemu masz taki dziwny głos?
J: Aaa kociaku zdaje ci się.
A: Możliwe. Więc do zobaczenia. Powinniśmy być za parę minut.
J: Paaa kochanie. Kocham Cię!
A: Hehe Kocham Cię Justin!
Rozłączyłem się i opadłem z powrotem na sofę. – Alex dzwoniła? – Spytał Jacob leżąc obok mnie i napychając się jakimiś chipsami. – Tak. Mówiła, że zaraz przyjedzie z braćmi! – Powiedziałem i w tamtym momencie to do mnie dotarło. – Za parę sekund będzie tutaj twoja dziewczyna a ty jesteś tutaj najebany w trzy dupy a w salonie panuje taki śmietnik, że aż śmierdzi! – Jacob od razu zabrał się za sprzątanie niby praktycznie nie mogliśmy się utrzymać na nogach, ale dalej sprzątaliśmy salon. W końcu salon wrócił do poprzedniego wyglądu. Co tam, że wszystko wyrzucaliśmy na balkon? Grunt, że jest czysto.  – Teraz trzeba się jakoś samemu ogarnąć! Choć zimny prysznic powinien załatwić sprawę. – Ruszaliśmy we dwójkę do mojej sypialni. Mieliśmy mało czasu. Rzuciłem Jacobowi jakieś moje dresy i koszulkę, po czym zniknął za drzwiami łazienki. Sam też sobie naszykowałem świeże ciuchy i usiadłem na łóżku czekając aż Jacob wyjdzie z łazienki. Dziwne, ale chłopak wyszedł z niej w ekspresowym tępię. – Teraz ty Jus! Właź i się spisz a skombinuje jakieś gumy czy coś. – Zamknął ze sobą drzwi łazienki i uprzednio rozbierając się wszedłem pod prysznic. Pewnie i tak nic mi nie da ten zimny prysznic, ale co mi szkodzi spróbować. Po paru sekundach wyszedłem i szybko ocierając ściekającą ze mnie wodę zacząłem się szykować na spotkanie z Moja dziewczyną. Jak to pięknie brzmi? Boże, co ja gadam?
Ten prysznic był chyba jakiś rekordem Guinnesa. Po 5 minutach siedzieliśmy już całkiem ogarnięci na sofie w salonie. Jacob znalazł jakieś gumy w kieszeni swoje bluzy, więc jakoś zastopowaliśmy odór alkoholu.  Siedzieliśmy gapiąc się na wyłączony telewizor w kompletnej ciszy. Nagle Jacob zaczął się śmieć jak jakiś psychol. – Z czego się śmiejesz? – Spytałem także chichotając. – Z nas! Żebyś widział nasze miny, gdy powiedziałeś, że twoja laska przyjeżdża…, Ale za jedno musze nas pochwalić. Głowy to my mamy twarde! – Jacob poklepał mnie po ramieniu dalej się śmiejąc nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. – No idź stary do tej swojej królewny! – Jacob popchnął mnie w stronę drzwi a do tego klepnął w tyłek. Boże, z kim ja się przyjaźnie?
 Szybko podbiegłem do drzwi i gdy tylko je otworzyłem moim oczom ukazał się Beau. – Cześć stary! Stęskniłem się strasznie za tobą. – Brat mojej dziewczyny rzucił się na mnie i mocno mnie przytulił. – Cześć Jus! – Bliźniaki przywitali się jednocześnie.  W końcu oderwałem się od Beau i spojrzałem na drzwi, ale nikogo już nie było. – Gdzie Alex? – Spytałem zdzwiony tą sytuacją. – Alex gada przez telefon z rodzicami. Spójrz! – Jai wyszedł razem ze mną na schody i wskazał dziewczynę stojącą przed ich samochodem. Alex najwidoczniej coś uparcie tłumaczyła.  – Chłopaki idźcie do salonu. Tam jest mój przyjaciel. Przywitajcie się ja idę do Alex. – Odprawiłem braci mojej dziewczyny a sam ruszyłem w jej stronę.  – No, ale mamo… No rozumiem, ale czemu… No martwię się… Okay… Zadzwoń jutro… No dobrze… Kocham Was i czekamy z chłopkami na was w domu… Paa… - Alex zakończyła rozmowę a ja szybkim ruchem złapałem ją w tali i przytuliłem do swojego ciała. – Tęskniłem… - Wyszeptałem jej do ucha. – Też tęskniłam! – Zaśmiała się i odwróciła się w moja stronę. Spojrzała na moje usta i przygryzała wargę. Nie mogąc dalej na to patrzeć złączyłem nasze usta. – Justin czyżbyś coś pił? – Spytała, gdy oderwaliśmy się od siebie. – Co… Nie… - Odpowiedziałem, ale dziewczyna uparcie z lekkim uśmiechem na ustach wpatrywała się w moje oczy? – No dobra… Mój przyjaciel do mnie wpadł i trochę wypiliśmy! – Powiedziałem tym razem zgodnie z prawdę. Tej dziewczynie nic nie umknie przed nosem.  – Przyjaciel?! A to, dlaczego masz mokre włosy? – Spytała lekko mierzwiąc mi włosy. Zaśmiałem się pod nosem.  Gdyby ktoś inny robił mi takie wysłuchanie pewnie dostał by już dawno w pysk, ale gdy Alex mnie tak wysłuchiwała to było słodkie. Nawet mnie tym nie irytowała. – Wzięliśmy prysznic by trochę ochłonąć, … ale spokojnie osobno… - Alex zachichotała z mojej odpowiedzi i w końcu ruszaliśmy do mojego mieszkania. Gdy przekroczyliśmy próg od razu przywitał nas śmiech chłopaków. Chyba się polubili! Alex ściągnęła swoją kurtkę a ja powiesiłem ją na wieszaku w korytarzu.  Złączyłem nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę salonu, z którego dobiegały coraz to dziwniejsze dźwięki. – Widzę, że już dobrze się zaprzyjaźniliście! – Zaśmiałem się wchodząc z Alex do salonu. Beau właśnie rozlewał resztę wódki do kieliszków a Jai i Luke siedzieli obok Jacoba dyskutując i śmiejąc się na cały salon. Kiedy Jacob podniósł wzrok i zobaczył Alex jego szczęka opadła. – Jacob zamknij buzię, bo zaraz ci mucha wpadnie! – Jai od razu zaśmiał się z reakcji mojego przyjaciela.  Jacob nagle podniósł się i jak oczarowany podszedł do Alex. – Jestem Jacob. Miło mi cię wreszcie poznać… - Mój kumpel oczywiście jak zawsze szarmancki ujął dłoń mojej dziewczyny i lekko ją pocałował. – Jestem Alex i także miło mi cię poznać! – Odpowiedziałam mu Alex i słodko się do niego uśmiechnęła. Jacob też nie był jej dłużny, bo po chwili wyszczerzył się jak głupi do sera. – Dobra Romeo starczy tego dobrego… Chłopaki skąd macie tę butelkę?  - Spytałem siadając na fotelu a na kolanach usadawiając sobie Alex. Położyłem głowę na jej ramieniu a sam przyglądałem się czwórce chłopaków, którzy próbowali jakoś się wytłumaczyć. – Wiesz… Jacob powiedział, że w tamtej półce macie schowaną niedopitą butelkę czystej…, więc skorzystaliśmy… - Beau, jako ten najstarszy próbował się jakoś wytłumaczyć zganiając wszystko na Jacoba.  Zaśmiałem się tylko i pozwoliłem im dopić tę butelkę. Teraz byłem zajęty Alex.
Przesiedzieliśmy w salonie do samego wieczora. Nasz czwórka balangowiczów usnęła na sofie. – Coś mi się zdaję, że znowu u mnie nocujesz! -  Szepnąłem jej do ucha, na co się tylko lekko zaśmiała. – Z tego ci tak wesoło? – Spytałem. – Wiesz, że ja to chyba przewidziałam… - Odpowiedziała mi i odwróciła się w moja stronę. Teraz nasze twarzy były na jednakowej wysokości. – Przewidziałaś? – Zapytałem i skradłem jej krótkiego buziaka. – Niom… Zabrałam nawet ze sobą ciuchy i torbę na jutro do szkoły… Są w samochodzie… - Tym razem to Alex skradła mi buziaka.  Postanowiłem iść po rzeczy mojej dziewczyny a sam wysłałem ją do mojej sypialni.

Perspektywa Alex.

Usiadłam sobie na łóżku Justina i czekałam aż przyjdzie z moimi rzeczami. Nudziło mi się, więc wyciągnęłam telefon. Miałam na nim dwie wiadomości.

Od: Kate.
Alex musisz koniecznie do mnie zadzwonić.
Będziesz jutro w szkole?
Coś się świeci. Raven mi dzisiaj powiedziałabyś uważała.


Od: Conor.
Musimy pogadać.
Jeżeli będziesz jutro w szkole przyjdź na boisko na długiej.
Proszę.


Przeczytałam te wiadomości i aż mnie ścisnęło w żołądku. Co Conor ode mnie znowu chcę? – Alex już jestem! Tęskniłaś? – Justin wszedł do pokoju, rzucił moje rzeczy pod ścianę a sam położył się obok mnie. Ja nadal siedziałam i gapiłam się na wiadomość od Conora. – Co jest? – Zapytał Justin podnosząc się do pozycji siedzącej. Nic nie mówiąc pokazałam mu mój telefon a ten, gdy tylko przeczytał wiadomości zacisnął tak mocno ręce, ze jego knykcie pobielały.  – Justin spójrz na mnie… - W końcu odezwałam się i lekko podniosłam jego głowę tak by spojrzał w moje oczy. – Zabije gnoja! – Powiedział nie odrywając oczu od moich. – Posłuchaj.  Pójdziesz tam ze mną i wysłuchamy go… - Powiedziałam i lekko złączyłam nasze usta. Justin uśmiechnął się przez całunek, ale kiedy oderwałam się od niego jęknął niezadowolony. – Idę do łazienki a ty tutaj czekaj! – Rozkazałam i zamknęłam się w łazience. 

Czytasz = Komentuj!
Nie będę się zbytnio rozpisywać gdyż nie mam na to czasu.
Życzę milej lektury:*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz